W ciągu ostatnich
dwóch lat nauczyłam się o Indiach dwóch rzeczy:
1. Nieważne ile
byś przeczytał, nasłuchał się, nauczył, naoglądał przed przyjazdem, Indie i tak
Cię zaskoczą, być może nawet zaszokują.
Wszystko i tak
będzie znacznie bardziej kolorowe i intensywne niż mogliśmy sobie wcześniej
wyobrażać. Bogactwo jeszcze bardziej bogate, bieda jeszcze biedniejsza,
jedzenie jeszcze bardziej pikantne, monsun jeszcze bardziej deszczowy. Żadna
moja próba opisu czy przybliżenia Indii nie zastąpi doświadczenia tego kraju na
własnej skórze.
2. Wszystko, co
powie się o Indiach i tak będzie nieprawdą. (Oprócz punktu pierwszego)
Indie są tak
różnorodne, tak pełne kontrastów i sprzeczności, że jakiekolwiek słowo, którym
chciałoby się je opisać, tak naprawdę nigdy w pełni nie zdoła ująć złożoności
tego kraju. Nie można opisać Indii jako kraju biednego, bo wystarczy popatrzeć
na lotnisko w Mumbaju, przeogromne centra handlowe, domy niektórych moich
znajomych, by stwierdzić, że średnio zamożna rodzina indyjska ma się lepiej niż
podobna rodzina w Polsce. Z drugiej strony, slumsy, zaczynające się tuż za ogrodzeniem
lotniska, widoczne przy starcie czy lądowaniu samoloty, zdają się przeczyć temu
całemu bogactwu.
Tyle moich głębokich refleksji. Poniżej zdjęcia z ostatnich miesięcy.
Ula
Kathakali - tradycyjne tańce z Kerali |
Jeep, którym jechaliśmy do Darjeeling - nasze plecaki podrożowały na dachu! |
Jak tuż przy Tsomgo Lake w stanie Sikkim, 8km od granicy chińskiej |
Zdobienia na ścianch jednego z klasztorów buddyjskich niedaleko Gangtok |
Gangtok |
Porter, niosący swój ładunek w specjalnym koszu na plecach |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz