..czy granie w kamień, papier, nożyce, żeby przetrwać w stanie natury lub umowy społecznej, przy omawianiu filozofii Locke’a czy Hobbesa to tylko niektóre atrakcje, które mamy w UWC.
-Jakiś czas temu mieliśmy bardzo interesującą lekcję
filozofii. Liam wszedł do klasy i powiedział: „Słuchajcie, jest taka sprawa:
właśnie dowiedziałem się, że muszę wam wystawić proponowane oceny, tylko
problem jest taki, że nie macie jeszcze żadnych ocen! Więc zrobimy tak: sami
wystawicie sobie oceny. Napiszecie swoje imię i proponowaną ocenę – A lub B –
na kartce i wrzucicie do pudełka. Następnie ja wylosuję 2 kartki i jeśli na obu
będzie B, dwie osoby dostaną B, jeśli będzie A i B, jedna osoba dostanie A, a
druga C, jeśli na obu będzie A – jedna osoba dostanie A, druga D. Macie 5
minut!”. Oczywiście szybko zorientowaliśmy się, że jest to eksperyment i zaraz
zaczęła się dyskusja. Nie wiedzieliśmy, co oznacza A i B ani które jest lepsze.
Zastanawialiśmy się, czy równość będzie wtedy, kiedy każdy napisze na kartce to
samo i dostanie tę samą ocenę, czy może wtedy, kiedy każdy napisze na kartce
to, co chce… Ostatecznie część z nas oddała puste kartki, a część wystawiła
sobie „7”, jako znak protestu przeciwko takiemu systemowi. To wszystko zajęło
nam zdecydowanie więcej czasu niż te początkowe 5 minut. Kiedy potem spytaliśmy
Liama, jaki jest cel tego, powiedział, że sam nie wie. Rok temu wszyscy
wystawili sobie B, a dwa lata temu uczniowie umówili się, że wszyscy napiszą B,
ale potem kilka osób chciało się schytrzyć i wystawiło sobie A…
Równość a sprawiedliwość... |
W ogóle lekcje filozofii są niesamowicie ciekawe. Ostatnio przy
temacie sztucznej inteligencji rozmawialiśmy o teście Turinga i taki test
przeprowadziliśmy w klasie, używając chat bota. To niesamowicie fascynujący
eksperyment, chodzi o to, że są dwie osoby, A i B, A czatuje w swoim imieniu,
zaś B może pisać sam, może też wpisywać odpowiedzi chat bota. Zadaniem osoby A
jest odgadnięcie, czy rozmawiała z osobą czy z programem. W naszej klasie chyba
tylko połowa była w stanie dobrze zgadnąć, to trochę przerażające, nie? Dla
zainteresowanych, link do tekstu Turinga: >link<
-Jakoś bardziej podobają mi się ci nauczyciele, którzy sami
skończyli szkoły UWC, w moim przypadku są to Liam z filozofii (Atlantic
College) i Lilian z ESS (Person College). Mają zupełnie inne podejście do
nauki, inny stosunek do uczniów, jakoś bardziej nas rozumieją, są też niesamowicie ciekawi jako osoby. Fajne
jest też to, że nauczyciele w Mahindrze nie są to osoby, które całe życie
pracowały jako nauczyciele, mają doświadczenia w pracy i wolontariacie na
różnych polach, w różnych organizacjach, nawet niekoniecznie związanych z
przedmiotem, którego uczą. Np. Dipika z L&L pracowała w NGO w Afryce i
zajmowała się łamaniem praw człowieka albo Cary, który był dyplomatą w ONZ.
-Jest też sporo dyskusji odnośnie tego, jak powinno wyglądać
UWC. I czy UWC nie jest przeciwstawne do IB – UWC vs. IB. Na którymś z
piątkowych College Meeting, czyli spotkaniu całej szkoły, gdzie są głównie
ogłoszenia i każdy ma prawo się wypowiedzieć, któryś z uczniów wstał i przy
wszystkich, też nauczycielach, powiedział „Fuck IB, chrzanić maturę, ja tu
przyjechałem dla UWC!”. Jest to bardzo gorący temat i wywołujący spore
poruszenie, ostatnio w ramach Disruptive Innovation Festival (www) był panel
dyskusyjny dla szkół UWC, i padło tam kilka fajnych propozycji. Skoro UWC i tak
stawia na naukę poprzez doświadczanie (tzw. xperimental learning) i różni się
od innych szkół, dlaczego nie wprowadzić czegoś innego zamiast IB, np. UWC
diploma, który można zdobyć w niektórych szkołach UWC? To też porusza kwestię
ustandaryzowanej nauki i egzaminów, bo jak potem mamy być przyjęci na studia?
IB głównie obwiniane jest za to, że jest programem dość wymagającym, przez co
uczniowie mają mniej czasu, żeby poświęcić się swoim pasjom, temu, co chcą
naprawdę robić. Ktoś mówi: „Mam świetny pomysł, żeby zorganizować lekcje
astronomii dla dzieci z pobliskiej wioski, ale nawet nie mogę zacząć planować,
bo mam zadany esej z angielskiego, laboratorium z chemii i test z matmy w
przyszłym tygodniu”… Jako iż MUWCI jest w Azji i mamy też spory odsetek
Azjatyckich uczniów, a wiadomo, że Azjaci dobrze się uczą i naprawdę przejmują
się nauką, pada też pytanie, czym MUWCI czy UWC różni się od jakiejkolwiek
innej szkoły, gdzie można zdawać IB. Np. taki Woodstock w Himalajach, oni też
robią mnóstwo fajnych rzeczy, mają wolontariat, IB, mogą się rozwijać na wielu
płaszczyznach. Dlaczego UWC jest inne?
Wybierz IB - otwiera wiele drzwi... |
-Teraz trochę lajtowo. Poniżej filmik z flashmobem, który zorganizowali nam drugoroczni w naszym pierwszym tygodniu, kiedy mieliśmy test poziomujący z matematyki.
Kiedy tak siedzieliśmy poddenerwowani z testami, których nawet nie mogliśmy otworzyć, nagle puścili muzykę. Super, myślimy, to sobie poczekamy. A tu wbiegają drugoroczni śpiewając "we don't need no education". Gdy tańczyli pomiędzy stolikami miałam nadzieję, że w pewnej chwili zabiorą nam arkusze i okaże się, że test odwołany, ale gdzie tam, życzyli nam powodzenia, a my musieliśmy zmierzyć się z liczeniem delty bez kalkulatora.
-Jako iż zbliża się Boże Narodzenie, mamy też tzw. „mikołajki”,
czyli secret Santa. Tylko nie jest tak, że prezent dajemy tylko raz; idea jest
taka, żeby dla naszego Christmas buddy dawać drobne upominki i robić miłe
rzeczy (np. posprzątanie biurka czy zrobienie prania) przez cały miesiąc. A tuż
przed Gwiazdką dowiadujemy się, kto był naszym secret Santa i to właśnie tej osobie przygotowujemy
główny prezent. Dlatego jutro jadę do Puny, ponieważ nic nie mam dla mojego
buddy, a same karteczki z miłymi słowami to trochę za mało.
-Zaczynamy właśnie PNC extension module. PNC to u nas odpowiednik TOK, czyli coś, przez co musi przejść każdy uczeń IB. Jako iż jest obowiązkowe i prawie wszyscy na to narzekają, nauczyciele wymyślili, żeby część materiału podzielić na moduły, z których uczniowie sami wybiorą sobie jeden, przez co będą mieli większy zapał i kreatywność. Mój rozszerzony moduł to the Voyager Interstellar Record. Odnosi się do projektu, który polegał na nagraniu różnych dźwięków z Ziemi - muzyki, mowy ludzkiej, odgłosów zwierząt i przyrody ,itd., oraz umieszczeniu ich na dyskach i wysłaniu w kosmos na sondach wystrzelonych przez NASA w 1977r. w ramach programu Voyager, można zresztą poczytać o tym w Wikipedii. My będziemy pracować nad czymś podobnym. Najpierw musimy przedyskutować, jaki to ma sens, czy w dzisiejszych czasach w ogóle warto coś takiego robić, jeśli tak, co my moglibyśmy umieścić na płycie czy dysku (i jakich technologii użyć?), czy dźwięki z całej historii ludzkości czy może tylko z XXI wieku albo może tylko z MUWCI. Czym się kierować przy wyborze, jakie kryterium przyjąć? Jestem super podekscytowana, już nie mogę się doczekać!
Poniżej nagranie wysłane w kosmos w 1977r. całość trwa 5 godzin i zawiera m.in. pozdrowienia w różnych językach, koncerty Bacha i Bethoveena, odgłosy bębnów z Peru, odgłos pocałunku, śmiechu, burzy, kroków, szympansa czy pulsu ludzkiego.
Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz