piątek, 13 marca 2015

Łysy nie bez Powodu



Jest w mojej szkole tradycja, że co roku w marcu chętni uczniowie (i też nauczyciele) mogą przekazać swoje włosy na peruki dla osób walczących z rakiem. Nazywa się to „Bald for a Cause”, co mogę przetłumaczyć jako „Łysy nie bez Powodu”. Zwykle wiąże się to z obcinaniem włosów zupełnie na łyso, nie budzi to większego podziwu w przypadku chłopaków, ale w przypadku dziewczyn już tak. To niesamowite wydarzenie: gromadzimy się wieczorem, po check-inie, przed Common Roomem w wadzie 3, siedząc na schodkach, przed nami 2 czy 3 krzesła, na których po kolei siadają osoby, które chcą ściąć swoje włosy, dookoła gromadzą się przyjaciele i znajomi, i zaczyna się obcinanie. Najpierw nożyczkami podcinamy włosy, potem golimy zupełnie na łyso maszynką. W przypadku dziewczyn najpierw zaplata się warkocz, który się następnie obcina, potem zaś procedura jest ta sama. Są okrzyki z tłumu: „Abizaar? Nie! Nie rób tego!”, „Bena? Wow!”, jest płacz, jest trzymanie się za ręce, jest pocieszanie, jest przytulanie i mówienie „jesteś piękna” do koleżanki, która właśnie zgoliła swoje niesamowicie długie włosy i ma zupełnie gołą głowę… Razem siadają pary i obcinają włosy na łyso. To też zanegowanie stereotypu, że dziewczyna ma mieć długie włosy i że łysa głowa = skinhead (subkultura) czy dres. Wydaje mi się, że MUWCI stwarza atmosferę pełną wsparcia dla osób, które decydują się przekazać swoje włosy. Tu nikt się z ciebie nie wyśmiewa i nie porównuje, raczej podejdzie i powie: „wow, to odważna decyzja”. Kiedy rozmawiałam z Abeer, pierwszoroczną z Indii, która zgoliła włosy, powiedziała, że przyjechała do MUWCI z 3 powodów: pierwszy to Fire Service, do którego należy, drugi to zabawy w błocie, a trzeci to właśnie Bald for a Cause. Sporo osób przemyślało decyzję i wcześniej świadomie ją podjęło; inni podeszli do tego zupełnie spontanicznie i nagle zdecydowali „dobra, raz się żyję, idę na łyso!”. Byli też tacy, którzy w ostatniej chwili zrezygnowali. W tym roku włosy zgoliło 23 uczniów, zebraliśmy ponad 1,5kg włosów, które zostaną wysłane do centrum walki z rakiem w Libanie. Teraz chyba w każdej klasie jest co najmniej jedna osoba z łysą głową, wyglądają trochę jak takie przerośnięte niemowlaki, kiedy tak siedzą w klasie, mam nadzieję, że nie żałują swojej decyzji.

Ja też obcięłam włosy, i to nie bez powodu, jednak nie na łyso i nie podczas całej tej „imprezy” w wadzie 3, po prostu poszłam do Mayi (która pełni rolą campusowej fryzjerki) i ona obcięła mi włosy. Dredy też. Podobno wyglądam fajnie, ale jeszcze się nie przyzwyczaiłam. 
 
Vanisha (Indie) (zdjęcia Xuhan)
 
Eli (Gwatemala), Vanisha (Indie), Adolfo (Kolumbia), Hoa (Wietnam).
 Film dokumentalny o "Bald for a Cause" z 2014r., przygotowany przez moją trzecioroczną, Sonię z Polski. Jest też filmik z tego roku, ale jeszcze nie jest opublikowany, więc wstawię go później.


Poza tym, 6 marca było Holi (niech zazdroszczą mi wszyscy ci, którzy na swoich listach rzeczy do zrobienia mają celebrowanie Holi w Indiach). Niestety, nie odwołali nam lekcji z tego powodu. Jako iż był piątek, po południu mieliśmy College Meeting, czyli spotkanie całej szkoły na schodach przed MPH. Jak tylko osoba prowadząca zakończyła spotkanie, osoby, które siedziały ponad schodami, zupełnie niespodziewanie zaczęły rozrzucać na nas kolorowy proszek! Tak zaczęła się zabawa. Na szczęście byłam przygotowana i założyłam jakieś byle jakie ubrania, których nie byłoby mi potem szkoda. Tak więc najpierw wszyscy obrzucaliśmy się kolorowym proszkiem, smarując sobie nawzajem nim twarze i ręce i życząc wszystkim radosnego Holi, następnie, żeby było ciekawiej, zaczęliśmy oblewać się wodą. Kolorowy proszek + woda = Holi. Gdybym na tym zakończyła moje świętowanie, być może moje ubrania nadawałyby się jeszcze do czegoś. Jako iż zabawy z wodą przekształciły się u nas w gry błotne (być może jedne z ostatnich w tym semestrze, jako iż robi się coraz bardziej sucho), nie mogłam tego przegapić! Było super, różnica pomiędzy nimi a tymi na początku roku była taka, że znam już imiona prawie wszystkich osób. Potem wróciłam do domku (oczywiście wszystkie prysznice były zajęte, więc musiałam czekać, aż błoto zaschło mi na twarzy, ble), zabrudziłam podłogę, umyłam się, ale zapach proszku utrzymywał się w moich włosach jeszcze przez jakiś czas. Ale i tak było świetnie!
 
Zaczyna się! (zdjęcie: Tatsuya)
Fanny (Norwegia), normalnie wygląda ładniej (mam jeszcze napisać, jak fajnie mieszkać z nią w jednym domu i jaka dobra z niej koleżanka) (zdjęcie: Haylee)
Happy Holi from MUWCI!

Jak zwykle skończyło się w błocie... (zdjęcie Frances)
 HAPPY HOLI!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy