niedziela, 17 maja 2015

Było dobrze.

"No to jak było w tych Indiach?"
"Spoko..."

Tak najprawdopodobniej będę odpowiadać na pytania o ostatni rok. Nie wiem, czy będę potrafiła opowiedzieć o Indiach i MUWCI, nie wiem, czy będę potrafiła znaleźć odpowiednie słowa, żeby opisać te miejsca, które kocham i nienawidzę zarazem i te wydarzenia, które tak bardzo mnie ukształtowały.

Te wszystkie momenty, kiedy było niesamowicie trudno, bo nagle znalazłam się wśród ludzi, którzy nie mówili w moim języku i nie potrafiłam wyrażać wszystkiego, co czułam, bo mi brakowało słów i zastanawiałam się kim w ogóle jestem i czy mam jakąś tożsamość, bo nie byłam tą samą osobą, kiedy mówiłam w zupełnie innym języku. I te wszystkie chwile, kiedy podczas długich rozmów czułam się z kimś niesamowicie silnie związana, bo mieliśmy podobne ideały i wizje, i robiliśmy coś naprawdę wartościowego, i rozumieliśmy się nawzajem tak bardzo.


Kiedy tu przyjechaliśmy i myśleliśmy jacy to jesteśmy nadzwyczajni i specjalni, bo zostaliśmy wybrani i ta chwila kiedy w pierwszym tygodniu dyrektor nam mówi: YOU ARE NOT SPECIAL, ba, ma to nawet wypisane na koszulce, w której chodzi. I kiedy potem okazuje się, że jednak wszyscy jesteśmy nadzwyczajni i specjalni.

Ten szok, bo w naszych szkołach to my byliśmy najlepszymi uczniami i mieliśmy najwyższe oceny, ale tu wszyscy są creme de la creme swoich krajów, i nagle nie jesteś najlepszy, bo jest tu ktoś lepszy od ciebie.

To rozczarowanie, bo myślałeś, że UWC to idealne miejsce, i wszyscy są tacy idealni i idealistyczni, i nasza społeczność to model idealnego społeczeństwa, w którym chcielibyśmy żyć, ale rzeczywistość okazuje się inna, i z przerażeniem odkrywasz, że na campusie mają miejsce kradzieże, rasizm, narkotyki.

To znużenie, bo przyjechałeś tu, żeby zmieniać świat i robić rzeczy, które naprawdę mają znaczenie, tymczasem piętrzy się przed tobą sterta prac domowych i IB assignments, które musisz wykonać.

To zdziwienie, bo zanim tu przyjechałeś rok wydawał się naprawdę długim okresem czasu, kiedy nieraz płakałeś z tęsknoty za domem, ale teraz widzisz, że został ci dany tylko jeden rok z tymi ludźmi, tylko jeden rok, żeby przeżyć to wszystko.

To miejsce, które daje ci poczucie decydowania i tworzenia zmian. I kiedy robisz tyle rzeczy, które "mają znaczenie" i "zmieniasz świat", i kiedy pytasz siebie potem, jakie to ma znaczenie i nawet jak zmienimy cały świat i stanie się on idealnym miejscem, to co? Jakie to ma znaczenie? Czy to w ogóle ma jakiś sens? I całą noc dyskutujesz o tym, siedząc w domku na drzewie z grupą podobnych tobie idealistów, i nie znajdujecie odpowiedzi na te pytania, i wątpicie jeszcze bardziej, a zbliża się data, kiedy musicie podsumować swoje projekty i przedstawić rezultaty, ale co jeśli tych rezultatów nie da się zmierzyć? Co jeśli nasze działania były porażką, ale to z tych porażek uczyliśmy się najbardziej?

Kiedy tu przyjechałeś oczekiwałeś naprawdę wysokiego poziomu nauczania, tymczasem okazuje się, że większość twoich przedmiotów jest jest self-taught, ale to nauczyło cię, że jeśli czegoś chcesz musisz to sobie sam zorganizować, nikt nie zrobi tego za ciebie. Want tea? Bring mug, dostajemy w emailu przed poniedziałkowym spotkaniem. I ta złość twojego przyjaciela, który po egzaminie chodzi w koło powtarzając "stupid, stupid, stupid!", bo jest naprawdę dobry i dużo się uczył i rozwiązywał naprawdę trudne zadania, a te na egzaminie były śmiesznie proste i nie mógł wykazać się swoją wiedzą. I naprawdę kocha fizykę, ale nie tę, której uczysz się na IB.

I kiedy widzisz ten trójkąt: nauka, życie towarzyskie i sen, i z tych 3 musisz wybrać tylko 2. I kiedy stają naprzeciwko siebie IB vs. UWC i wydają się zupełnym przeciwieństwem i nie wiesz, co masz wybrać, bo jesteś na stypendium i ktoś płaci za twoją naukę i to dla ciebie niesamowita szansa rozwoju i są oczekiwania twoich rodziców i komitetów narodowych, które w ciebie inwestują, ale z drugiej strony masz tylko jedną szansę życia w tej społeczności, doświadczania jej plusów i minusów, nawiązywania niesamowitych przyjaźni, które przekraczają wszystkie granice państw, kontynentów, języków, podziałów klasowych, rasowych i religijnych, i robienia tylu rzeczy razem. Czy w ogóle możemy patrzeć na to jak na inwestycję? I czy ona się zwróci? Co, jeśli efekty nie są wymierne i będą miały znaczenie tylko dla mnie?

Jednak mimo wszystko nie żałuję mojej decyzji wyjazdu do Indii, bo przeżyłam tu najlepszy, najciekawszy, pełen wyzwań i przygód rok w moim życiu.



CZEGO TAK NAPRAWDĘ NAUCZYLIŚMY SIĘ W UWC
Przybyliśmy, żeby uczyć się o „innych kulturach” i „jak tworzyć pokój”
Nauczyliśmy się spać na lotniskach
Nauczyliśmy się pisać bzdury w esejach z teorii wiedzy
Nauczyliśmy się nienawidzić oceany
          tak ogromne i rozdzielające

WHAT UWC REALLY TAUGHT US

We came to learn about “peace” and “other cultures”
We learned to sleep in airports
We learned to bullshit ToK essays
We learned to hate oceans
          so large and separating



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy