środa, 3 września 2014

Jedzenie!

Jeśli chodzi o jedzenie w Indiach to nie jest źle, nie mam ustawicznej "sraczki" i już się przyzwyczaiłam, że ryż je się na śniadanie, obiad, kolację. Jako iż nie przepadam za ziemniakami, które w Polsce jadłam codziennie (preferuję tylko te w formie chipsów i frytek), ryż mogę jeść cały czas, zwłaszcza że za każdym razem jest inaczej doprawiony i są inne sosy. Jest tu trochę jak na stołówce w tych filmach amerykańskich: bierzesz tackę i talerz i nakładasz sobie co chcesz i ile chcesz, zwykle mało, bo może okazać się to tak pikantne, że nie wystarczy wody ze wszystkich szklanek na stole... Jednak jeśli już coś polubisz to nieraz wstajesz po dokładkę. 
Drugoroczni dali nam cenne rady, aby nie przegapić:
-lunchu we wtorki
-kolacji w środy
-brunchu (śniadanie + lunch) w niedziele
Zwykle we wtorki na lunch jest najlepsze jedzenie, np.  w tym tygodniu była pizza. W środy są tzw. tematyczne kolacje, nie wiem, jaki temat był dziś, ale było pysznie, m.in. ryż z imbirem, smażona kukurydza, kurczak w sosie z orzeszków, sałatka z prażonego makaronu noodles czy banan smażony w toffi. Nigdy, przenigdy nie przegapcie niedzielnego brunchu w MUWCI, podają bowiem takie rarytasy jak naleśniki, makaron z 2 sosami, smażone jajka + to, co normalnie mamy na śniadanie i lunch. Pozostałe posiłki w  tygodniu są dość monotonne i przewidywalne (ryż!), lubię śniadania, bo są najbardziej"europejskie", tzn. są np. płatki z mlekiem (ciepłym/zimnym - luksus), tosty z masłem czy dżemem, jajka, owsianka, czasem jakieś placki. I jest normalna herbata, nie to paskudztwo z mlekiem, zwane tu czajem, czy jakieś inne napoje kawopodobne z przyprawami.
Jedzenie jest dość pikantne, dlatego zawsze biorę szklankę wody (co najmniej jedną), ale Indusi mówią, że dla nich to bez smaku, że pikantne to będzie dopiero jak spróbuję prawdziwego jedzenia. W następny weekend jadę na homestay, gdzie będziemy nocować u rodzin w jakieś wiosce, muszę zabrać zapasy wody.
Godziny posiłków:
  • śniadanie: 7.00 - 8.30 (pierwszy blok zaczyna się o 7.30 rano!)
  • przerwa na herbatę, ciastko, owoc: ok 10 - 11
  • lunch: 12.30 - 14.30
  • kolacja: 19.00-20.00
Już stałam się rozpoznawalna przez to, że w pierwszych dnia robiłam zdjęcia wszystkiemu, co jadłam, poniżej fotki niektórych posiłków.
Wciąż nie wiem, jak nazywa się większość potraw, więc będzie bez nazw.
Tu ta okropna herbata z mlekiem i nie-wiadomo-czym + sałatka z arbuza i jakiegoś melona + ryż (nie mam pojęcia jaki to posiłek, może to być zarówno lunch i kolacja).

Chapati, czyli okrągłe, cienkie placki z przaśnego ciasta, tubylcy używają ich zamiast sztućców nabierając w nie jedzenie.





To mi chyba nie smakowało, dlatego tak mało..

Kiedy byliśmy na rowerach w Paud każdy z nas kupił taki owoc, który w środku zawierał napój. Sprzedawca odkroił górną część, włożył słomkę i można było pić. Na zdjęciu Elli z Gwatemali.

Po zakupach, w kawiarni przy ulicy targowej piliśmy czaj, muszę przyznać, że jest lepszy niż ten w szkole. Koszt: 6 rupii, czyli mniej niż 50gr.

Kupiłam trochę owoców, bo bardzo mi ich brakuje, oczywiście te owoce na początku wyglądały lepiej, ale po szalonej jeździe na wzgórze nawet one straciły świeżość. Banany są tu małe, ale bardzo smaczne, kupiłam jednego granata na wypróbowanie i jeden taki zielony owoc, nawet nie wiem jak się nazywa. Koszt: 2,5zł. Muszę spytać moich indyjskich znajomych, jak to się je.
Kiedy pierwszy raz byliśmy w Pune zamówiliśmy dosę, czyli taki ogromniasty, cienki naleśnik z ciasta ryżowego i soczewicy. Pycha! Jeden w zupełności wystarcza dla 2-3 osób.


2 komentarze:

  1. Ula próbuj wszystkiego, ale przy okazji się nie zatruj :) Klasowo śledzimy twoje poczynania, czytamy bloga na bieżąco! Pozdrawiam serdecznie Maja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci drogie, piję tu wodę z kranu i jeszcze żyję, chyba już nic mi nie grozi :) Chyba że zdepcze mnie krowa.

      Usuń

Obserwatorzy